Wecować czy nie – część 2

Części

Okazało się, że pierwotny artykuł o wecowaniu, pomiarach i wnioskach nie wystarcza. Każde kolejne prywatne odkrycie motywuje do kolejnych prób. Jestem zmuszony korygować moje utarte poglądy. Kończy się tym, że jeden mój pas wyląduje w kosztu. Nie jest to więc bezbolesne.

Aby nie modyfikować i nie rozszerzać w koło pierwotnego posta, tworzę nowy. W międzyczasie dorzuciłem do pierwotnego posta paragraf o genialności dobrego pasa lnianego. To istotne bo wielu z nas zaprzestało używania pasów materiałowych.


Bajka o żelaznym wilku

Ściema

Myślę, że macie podobne doświadczenie. Czytacie jakieś wpisy w różnych forach, fb, artykułach, w których ktoś opisuje rzeczy wydaje się mądre, ale jakby z innej planety. O pomiarach, mikroskopach, strukturach, napięciach, zanieczyszczeniach metalu, obróbce cieplnej, micro czymś, japońskich miarach nacisku i długości ostrzenia, rozbijaniu partykuł zawiesiny i nie wiadomo o czym jeszcze. Czyli tym czego w większości nie znamy, nie widzimy, nie mieliśmy okazji poznać. Jeśli dojdą jeszcze różne emocjonalne spory I manipulacje to na końcu myślimy sobie – ale ŚCIEMA!

Jeżeli już, a może dużo wcześniej, doszliście do tego wniosku czytając moje posty…to dobrze. Było ciemno, to teraz wyłączamy światło dla zupełnej ciemności. Można zacząć opowiadać bajkę, bajkę o żelaznym wilku.

Pomiary zwariowały, brzytwa się popsuła

Pokazywałem już wykresy negatywne, w których ostrość malała po niektórych seriach wecowania. Wskazywałem na możliwe błędy w wecowaniu. Podtrzymuje ten wniosek. Czasami jednak spadek ostrości był niepokojąco duży. Zacząłem się bacznie przyglądać tej brzytwie (w zasadzie dwóm).

Notka obok przedstawia fragment jednego pomiaru. Ostrość tej brzytwy jest bardzo wysoka, około 25g. Aż tu w czasie pomiarów wskazania zaczynaj spadać do 89, 130g. Odrzucam je jako błąd pomiaru. Gdy wskazanie zaczęły przekraczać 140g przerwałem serię.

Pod mikroskopem dostrzegam mikro uszkodzenia. Ale nieco inne od tych które wskazywałem wcześniej, pochodzące z wczesnych etapów ostrzenia. Maluję KT flamastrem permanentnym i kontynuuję testy. To samo – wskazania wariują. Patrzę pod mikroskop i widzę zgrozę. Szkoda, że wtedy nie zrobiłem zdjęć z kolorem na KT. Żyłka łamała koniuszek KT. Czasami odłamujący się płatek metalu zabierał więcej koloru. Były miejsca, w których taki płatek nie był odłamany tylko wygięty. A po wecowaniu zostawały na nim drobiny skóry tj. wyrywał je sobie. Poniższe zdjęcie tej samej brzytwy pokazuje stan po kolejnym goleniu i krótkim wecowaniu. To co się nadwyrężyło zostało prawdopodobnie usunięte. Fakt, że ta sztuka musiała być podatna na wyłamania. Sam przykład jest ekstremalny. Inne “wyłomy” są wielkości 1/5 długości tego, głębokość podobna.

Dodaje obok obraz śladu żyłki na KT. Nie jest to brzytwa z powyższych zdjęć, lecz moja puma. Bałem się, że jej też grozi mikrouszkodzenie. Pomalowałem na niebiesko i pomierzyłem 17g (super ostra mimo tych bruzd). Żyłka wytarła farbę, ale wyrwy nie zrobiła.

O co chodzi?

To zjawisko zdarzyło się w dwóch bardzo ostrych brzytwach. Historia z lnem doprowadził mnie do porzucenia przeświadczenia o błędzie pomiaru.

Pisałem od samego początku, że kąt wejścia w żyłkę ma duże wpływ na pomiar. Wygląda na to, że w tym przypadku zjawisko jest ekstremalne. Ostrze zamiast ciąć, mocuje się z żyłką. Żeby to zobrazować biorę na warsztat kartkę i pomidor. Wielu doświadczyło jak bolesnie ostry jest papier. To jest odpowiednik tej foliowej-blaszki na KT. Wystarczy jednak, że kartka jest na krawędzi nieco przygięta (albo wcześniej przygięta i wyprostowania, nie mówię zagięta tylko tak …nachylona lub naruszona). Co się dzieje. Zamiast kroić gnie się dalej i mocuje. Przy takich mocowaniach materiał kruchy pewnie się połamie.

Teraz można spojrzeć jeszcze raz na zdjęcie profesjonalne szczytu KT po wecowaniu na skórze z portalu Science of Sharp.

Photo linked to https://scienceofsharp.com

Czyli wygląda na to, że ostra brzytwa została doprowadzone do stanu w którym kąt na KT był jeszcze bardziej wyciągnięty, a sam koniec się zakrzywił. Żyłka trafiając (może jeszcze krzywo) na zagięcie pogłębiała je. Jednocześnie opór (mierzony wagą) nie był już tym co mierzy ostrość KT, a pomiarem zupełnie innej powierzchni.

Przeostrzenie

Czy termin “przeostrzenie”, który czasami ujawnia się na forach to nie jest przypadkiem właśnie tym zjawiskiem? Końcówka KT jest jak folia. To nie jest jeszcze tzw. drut, ale blisko. Masowanie jej na pasie skórzanym może ją pochylić. Do jej zdjęcia potrzebny jest len lub jeans. Bez tego zabiegu, ostrze prowadzone taką przedłużoną krawędzią, wchodzi w żyłkę pod innym kątem niż wynika z ustawienia brzytwy. Albo się uda, albo zjawisko będzie się pogłębiać. Na końcu coś się ułamie albo wykrzywi i już nie wróci do pionu. Obciążenie wylatuje poza skalę wagi.

Jak taki stan objawia się w goleniu. Może w żaden. Ale może zakończyć się podrażnieniami i agresywnością. Zdecydowanie nie poprawi kondycji KT, A jeśli będzie się pogłębiał to jeszcze gorzej. Dobrze wiedzieć!

Dobrze jest to wiedzieć na etapie właściwego ostrzenia, wyboru metody ostrzenia (w sumie to nie wiem czy micro-convex czyli mikro krawędź to jest to samo co second bevel w metodzie Unicote), przeostrzeniu, wecowaniu skórą czy materiałem po ostrzeniu i potem pielęgnowaniu samym wecowaniem.

Zdjęcie obok pokazuje jak działa wecowanie luźnym pasem na KT. To jest ciekawe w kontekście second bevel albo micro-convex. To samo widzę na innej brzytwie i po innym pasie. Zwróćcie uwagę jak równa jest dolna część farby (to wciąż jest KT)!

Jeżeli to co opisuje jest tym samym co nazywa się przeostrzeniem to trzeba powiedzieć, że przeostrzenie nie jest złe. To one zmniejsza kąt i wyciąga wierzchołek KT. Trzeba o tym wiedzieć i potem, czyli po ostrzeniu na kamieniach zastosować pas materiałowy (np. len) bez lub z pastą odpowiedniej średnicy ziarna.


Wracam do bajki. To moje prywatne i amatorskie spostrzeżenia. Tak by się nauczyć. Może brzmi to fantastycznie. Ale moje pokolenie w sporej części wychowało się Fantastyce (czasopiśmie). W czasie ogólnej beznadziei sytuacji ogólnej, Fantastyka dawała dobrą rozrywkę, odskocznię, a na końcu okazało się, że także sporo do myślenia. Ktoś pamięta Grę Endera albo Limes Inferior? A potem można sięgnąć dalej… do Kongresu Futurologicznego, albo Bajek Robotów. Po jakimś dłuższym czasie okazuje się, że z zabawy wynikają całkiem poważne konkluzje naukowe albo dotyczące społeczeństw.

Pod tym całym bajaniem są bardzo konkretne zjawiska i teorie. Tyle, że mało komu chce się zająć teoriami. A bajkami zająć się łatwiej.